Pascua Joven

Tytuł dzisiejszego wpisu oznacza „Wielkanoc Młodych”.

Istnieje tu w wielu parafiach w Paragwaju zwyczaj, że młodzież i dzieci przeżywają Święta Wielkanocne uczestnicząc przez trzy dni w przygotowanym dla nich programie pod nazwą „Pascua Joven”. Można śmiało to nazwać rekolekcjami. W naszej parafii wszystko odbywa się od godz 8 rano w naszej szkole parafialnej. Co ciekawe i godne uznania całość prowadzi młodzież, która długi czas się do tego przygotowywała. O. Marek jako proboszcz oczywiście wszystko nadzoruje, ale zasadniczymi organizatorami i prowadzącymi się liderzy młodzieży. Jako księża służyliśmy oczywiście młodzieży Sakramentem Pojednania. Po południu spotkanie się kończy i część młodzieży uczestniczy w liturgii w kościele.

Poniżej zamieszczam troszkę dzisiejszych (Wielki Piątek) fotografii.

Podczas przygotowanie do Drogi Krzyżowej wszyscy byli uśmiechnięci.

Potem było już bardzo poważnie.

 

Analogiczne spotkanie odbywa się także dla młodszych i nosi nazwę „Pascua Niños”.

Organizatorzy “Pascua Niños”.

I na koniec tej relacji jedno zdanie, ktróre dziś usłyszałem: “Tu, w Ameryce Południowej, Kościół jest zdecydowanie Kościołem ludzi świeckich”.

One thought on “Pascua Joven

  1. Po prawie 30stu latach mieszkania w Ameryce Łacinskiej i poznaniu wielu krajów (Meksyk, Guatemala, Kuba, Dominicana, Costa Rica, Panama, Colombia, Ecuador, Perú, Brazil: w wielu z tych krajów byłem kilka razy i mieszkałem z tamtejszymi ludzmi) myślę, że istotnie w tych krajach Kosciół jest Kosciołem ludzi świeckich. Kapłani nadzorują by wszystko bylo “robione” zgodnie z kanonem, ale większość robią świeccy. Podejmują też często ważne decyzje, organizuję, etc. W Meksyku w parafiach retiros espirituales (rekolekcje zamknięte) organizują sami wierni, a kapłani służą im w czasie retiros. Mimo wielu dziwnych rzeczy w KK Ameryki Łacinskiej, chyba tak jest lepiej. Bliżej do pierwszych lat Chrześcijanstwa. W Polsce struktura ziemska Kościoła jest sztywna. Dlatego wielu ludzi myśli, że Kosciól to księża i reszta. Nie wiem czy znowu bym sie przyzwyczaił do działania Kościoła w Polsce, gdzie proboszcz chodzi “po kolędzie”, zbiera pieniądze i notuje kto dał, a kto nie dał: jeśli nie dał kilka razy z rzędu, jest skreślany z listy parafian, i może nie mieć katolickiego ślubu lub pogrzebu (co ostatnio miało miejsce w jakiejś miejscowości). Z kolei np. w Meksyku jest diezmo (dziesięcina), ale proboszcz nie notuje kto dał a kto nie dał (wierny zostawia kopertę w koszyku przed ołtarzem). Ja od dawna nie dawałem, bo gdy jest zbiórka, zwykle jestem w Polsce. Tutaj zrozumiałem, że “kolęda” to pozostałóść po średiowiecznej dziesięcinie. Święcenie ogniska domowego to pretekst to zbiórki. Rozumiem, że parafia, diecezja etc. muszą się z czegoś utrzymywać, ale można poszukać innych form. Były oczywiście wyjątki: ksiądz prałat z mojego kościółka w rodzinnym mieście w Galicji, nie zbierał pieniedzy po kolędzie, tylko chodził ze szczerą chęcią poznania wiernych i ich potrzeb, niepokojów etc. Chyba dzięki Ś.P. ks. Prałatowi (wybitnemu patrologowi i patryście, tłumaczowi Św. Efrema), moja wiara jest mocna.
    Życzę Głębokich Przeżyć w Święta Zmartwychwstania naszego Pana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *