Wybrałem się dziś rano w teren z nadzieją, że zrobię zdjęcia ptaków. Niestety ptaki nie miały chyba podobnego pomysłu jak ja. Słychać je było z każdej strony, ale nic ciekawego nie byłem w stanie sfotografować.
Jednak wracając do klasztoru zobaczyłem coś zdumiewającego. Oto przed jednym z domów stał samochód z polską tablicą rejestracyjną!!! Widok był takim zaskoczeniem, że najpierw przejechałem obok i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co widziałem. Wróciłem. Przetarłem oczy. Tak, to prawda. W środku Paragwaju, stał samochód z polską tablicą rejestracyjną.
Właściciel samochodu, Maximino, nie był świadomy co to za tablica. Po prostu, gdy kupił auto, ta “chapa” (tablica rejestracyjna) już była. Sympatyczny właściciel i jego żona zaprosili mnie na kawę i podczas rozmowy namawiali mnie, żebym uczył się guaraní. Na koniec dostałem guampę i bombillę (kubeczek i “rurka”) do picia mate oraz zaproszenie na następną kawę.
Jego żona, Teresa, pochwaliła się swoimi kurczakami i wypadało mi zrobić im zdjęcia. Ostatecznie więc zrobiłem zdjęcia ptaków 🙂