Mniej więcej dwa tygodnie po moim przyjeździe do Paragwaju zostałem zapytany przy obiedzie (byli tylko sami paragwajczycy i ja) któremu klubowi kibicuję. Już wtedy zdawałem sobie sprawę, że piłka nożna jest tu bardzo ważna. Spędziłem więc kilka godzin, aby w internecie dowiedzieć się czegoś o tutejszych najlepszych klubach i wybrać sobie “mój ulubiony”. Wybór padł na “Cerro Porteño”, a tym co mnie przekonało były klipy na Youtube, które pokazywał doping kibiców.
Dziś w Paragwaju była ostatnia kolejka tutejszej Ekstraklasy, i kto wygrał? Oczywiście Cerro Porteño!!!! 🙂
Proszę mi wierzyć, w Paragwaju, podobno w całem Ameryce Południowej futbol to coś znacznie, znacznie większego niż tylko bieganie za piłką. To religia! To życie! Kibicami są wszyscy. Nie mówię już o mężczyznach, ale każde dziecko, każda kobieta, każda “kościółkowa babcia” jest fanką któregoś z klubów. Na czas meczów zamiera życie. Każdy się na piłce zna, każdy o piłce rozmawia, każdy piłkę kocha.
Gdy oglądaliśmy dzisiejszy mecz, decydujący o mistrzostwie, to w naszym Guarambaré co chwilę strzelały petardy. Ale gdy w ostanich minutach Cerro strzeliło na trzy do dwóch i stało się jasne, że będą mistrzami, to petardy “waliły” non stop. (swoją drogą ze skromnych nieraz budżetów domowych wydają spore sumy na róznego rodzaju “bomby” i petardy). Jedno wielkie święto. Prawda jest taka, że paragwajczycy są pogodni, lubią się bawić i mieć powód do radości. A powód jest: Cerro wygrało!
Stadion Cerro Porteño został w tym roku oddany do użytku po bardzo gruntowym remoncie. Jest to teraz zdecydowanie najlepszy, najnowocześniejszy stadion. Pojemność: 45.000 osób. Dziś oczywiście był pełny.
* * *
Gdy piszę ten tekst jest już półtorej godziny po meczu … petardy nadaj strzelają 🙂