Stęskniłem się za polskim chlebem. Tu w Argentynie jedynie są takie białe, miękie i słodkawe bułki. W Paragwaju podobnie, ale znamy już miejsca gdzie można kupić chleb pieczony przez niemieckich piekarzy. To nie to co nasz chleb, ale zbliżony więc czasem kupujemy.
Przy śniadaniu rozmawialiśmy o tutejszym jedzeniu i o jedzeniu w Polsce i przyszło mi do głowy, żeby upiec chleb. Poczytałem więc w internecie i wybrałem się do sklepu. Udało się kupić drożdże, mąkę taką nie do końca oczyszczoną i nasiona słonecznika. Po południu podjąłem próbę upieczenia po raz pierwszy w moim życiu chleba.
Może nie poszło mi tak zupełnie idealnie, ale chlebek pachniał pięknie.
Wieczorem mieliśmy spotkanie z księżmi z Opus Dei i z liderami wspólnoty “Studenci dla rozwoju”. I mój cieplutki jeszcze chlebek z masełkiem stał się atrakcją i przebojem wieczoru. Co za radość! Smak chrupiącej skórki jeszcze mam w ustach!