Dziś znowu spędziłem dzień z misjonarzami z Mendozy, ale nie tylko z nimi. Na obiad został zaproszony biskup tutejszej diecezni, bp. Juan José Chaparro. Jedzenie przygotował parafianin, który przygotowuje się do wstąpienia do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, a jako, że nie mieśliliśmy się w żadnym z pomieszczeń w klasztorze, to ustawiliśmy stoły na podwórku, pod winogronami. Miejsce okazało się bardzo przyjemne.
Grupą misjonarzy z Mendozy opiekuje się Francisco, kapłan ze Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów. Pogodny człowiek, którego rozpiera pozytywna energia.
Zwykle w życiu jest trochę niesprawiedliwie. Gdy my jedliśmy smaczny makaron z mięsem to na drugiej części klasztornego podwórka koczowała młodzież z Akcji Katolickiej z Buenos Aires, którym chyba ślinka ciekła.
W wieczornej Mszy św. uczestniczyła młodzież z Akcji Katolickiej z Buenos Aires. Co prawda w nocy śpią na naszym klasztornym podrwórku, a temperatura spada do +7, +8 stopni, to raczej im to nie przeszkadza. Mają w sobie gorący temperament południowców i na zakończenie Mszy św. kościół eksplodował.