Rok 2020. Pandemia!!! Wszystko, albo prawie wszystko, wygląda inaczej. Inaczej również przebiegł odpust parafialny w Guarambaré.
Dla czytelnika z Polski zwrot „odpust parafialny” to po prostu dzień patrona kościoła. Jeden dzień, jedna Msza, procesja wokół kościoła na którą proboszcz zaprasza jakiegoś księdza. Właściwie niewiele więcej się dzieje w związku z odpustem.
W Paragwaju i chyba w całej Ameryce Łacińskiej „odpust parafialny” to coś, co jest najważniejszym wydarzeniem religijnym w ciągu roku. Nawet jeśli to może dziwić, a nawet oburzać czytelnika w Polsce, „odpust parafialny” w hierarchii ważności pozostawia daleko z tyłu Wielkanoc czy Boże Narodzenie!
Jak wyglądał odpust parafialny w Guarambaré w tym roku? Przygotowania, a jednocześnie obchody, zaczęły się na początku sierpnia. Wówczas rozpoczęło się wspólne odmawianie różańca. To odmawianie różańca w epoce pandemii wyglądało tak, że na każdej „cuadra” (ulice podzielone są na odcinki mniej więcej 100 m i taki odcinek nazywa się „cuadra”) ktoś wystawiał przed dom wzmacniacz i mocny głośnik i odmawiano różaniec tak, aby wszyscy w okolicy słyszeli. Towarzyszyły temu świece wystawiane na czas różańca przed domem.
Ostatnie 10 dni przed odpustem to „nowenna” (dziewięć dni) i „wigilia” (jeden dzień). W tym czasie odprawiane były każdego dnia trzy Msze św., żeby choć troszkę ludzi mogło skorzystać z Eucharystii. Trzeba w tym miejscu dodać, że w Paragwaju ciągle są bardzo restrykcyjne ograniczenia, i we Mszy św. może uczestniczyć nie więcej niż 20 osób.
W ostatnich dniach przed odpustem bardzo, bardzo, bardzo wiele osób wykonało swoją “galopera”. Dziewczynki, dziewczyny, kobiety …. ubrane w tradycyjne stroje wykonywały swoje tańce na cześć Matki Bożej. Zaczynały od modlitwy przed ołtarzykiem ustawionym przed domem, a potem był już tylko taniec. Trzeba przyznać, że robiło wrażnie. (na Facebooku jest mnóstwo takich tańców. Można szukać przez moją stronę ….).
8 września, w dzień Narodzenia Matki Bożej, czyli w nasz odpust, oprócz Mszy świętych odbyła się procesja (samochodowa) po głównych ulicach Guarambaré. Trwała prawie dwie godziny! Ludzie przeżyli tę procesję bardzo emocjonalnie.
Na tym dni obchodzenie odpustu się nie skończyło. Było kontynuowane od wtorku (8 września) do niedzieli (13 września). W tę niedzielę po porannej Mszy św. odbyła się druga procesja. Tym razem trasa była znacznie dłuższa i dotarła do odległych miejsc Guarambaré, gdzie nie dotarła nigdy wcześniej. Reakcja ludzi była entuzjastyczna. Przygotowano wspaniałe dekoracje, całe rodziny witały Matkę Bożą przed ich domami, wystrzelono w powietrze tysiące „bomb” i zadowolenie było olbrzymie.
Dziwne to wszystko. Z jednej strony paraliż Kościoła i prawie zanik życia sakramentalnego, z drugiej wielki sukces religijności bardzo, ale to bardzo ludowej, tradycyjnej.
PS. Taka mała „atrakcja” wydarzyła mi się tego dnia. Od początku pandemii, czyli od sześciu miesięcy, nie używałem mojego aparatu fotograficznego. Wziąłem go w tym dni do ręki, aby popstrykać fotki na procesji. Zrobiłem ich zaledwie kilkanaście i mój aparat „umarł”. Lusterko w moim Nikonie zawiesiło się, a na wyświetlaczu pojawił się napis „Err”. Nie wróży to nic dobrego dla aparatu, który ma 12 lat.
Tak więc zdecydowana większość zdjęć poniżej zamieszczonych są z mojego telefonu.
i to było ostatnie zdjęcie, które zrobił mój aparat…. potem lusterko przestało się podnosić 🙁