Te kilka zdań poniżej, są krótką relacją z wizyty na “estancia”, czyli gospodarstwie, w którym choduje się krowy.
Jak poprzednio pisałem poproszono mnie, abym pomodlił się o deszcz. Problem polega na tym, że od 6 miesięcy !!! nie spadła kropla deszczu!!! Rzeka Paraguay wyschła do tego stopnia, że przestała być żeglowna, a niski poziom wody ujawnił coś co uznano za wierzchołek wymarłego wulkanu. Ludzie, którzy poprosili mnie o modlitwę i błogosławieństwo opowiedzieli mi, że w latach 70-tych ubiegłego wieku była taka susza, że na ich “estancji” padło z pragnienia ponad 1500 krów!
Pojechałem. Modliłem się jak potrafię. Święciłem wodę i sól. Błogosławiłem relikwiami Jana Pawła II. …. oby przyszedł deszcz! (zapowiedzi meteorologów są odwrotne … za kilka dni ma być 46 stopni!!!)
Pstryknąłem kilka fotek aparatem z telefonu i dzielę się tymi fotkami.
Widziałem padnięte krowy, widziałem ziemię popękaną z pragnienia, widziałem ludzi, którzy widzieli księdza może zaledwie któryś (nieliczny) raz w życiu.