Moja obecność na misji w Ameryce Południowej jest związana z postaciami Błogosławionych Męczenników z Pariacoto o. Michałem i o. Zbigniewem. Było naszym pragnieniem (naszym, to znaczy ojców Marków z którymi tu pracuję i moim), żeby ich obraz znalazł się w naszym kościele. Podejmowaliśmy różne rozmowy z tutejszymi malarzami, w końcu jednak poprosiłem o namalowanie obrazu Janusza Szpyta, malarza artystę, którego bardzo cenię.
Po pewnych perypetiach obraz odtarł do mnie wczoraj. Został przywieziony zwinięty w rulon, a razem z obrazem przywieziony został rozłożony blejtram.
Dziś zająłem się poskładaniem blejtramu i naciągnięciem obrazu na tę ramę.
Obaw miałem sporo, bo nigdy czegoś takiego nie robiłem, a marginesu na pomyłkę raczej nie ma. Wcześniej obejrzałem na Youtubie kilka filmików, żeby wiedzieć jak się do tego zabrać.
No i chyba wszystko udało się dobrze. Obraz stoi i zaprzyjaźnia się z tutejszym klimatem i wigltnością. Po kilku dniach, gdy płótno się tutaj zaaklimatyzuje czeka mnie jeszcze wbijanie klinów, które mają za zadanie naciągnąć lepiej płótno.
Postanowiłem, że na razie nie pokazywać obrazu. Musimy jeszcze zamówić odpowiednie ramy i przygotować się do uroczystego zawieszenia obrazu w kościele. Troszkę jeszcze to potrwa.