Od początku tego tygodnia moje zajęcia językowe rozpoczynają się wcześniej … i wcześniej się kończą więc mam trochę czasu, żeby po lekcjach pochodzić po centrum Asunción i w końcu trochę zacząć poznawać to miasto. Dotychczas poruszałem się tylko autobusem z klasztoru do szkoły i z powrotem. Teraz zaczynam się rozglądać po mieście. Dziś popstrykałem (smartfonem) troszkę fotek, żeby dać jakieś wyobrażenie jak to Asunción wygląda, a wygląda właśnie tak…
… czyli normalnie, choć oczywiście nie jak centrum Krakowa czy Warszawy. Jest takie ogólne wrażenie bałaganu i nieporządku. Prawie wszystkie ulice w mieście są jednokierunkowe, wyjątkiem są ulice, które mają dwie jezdnie rozdzielone pasem zieleni. Budynki bardzo często sprawiają wrażenie zaniedbanych, ale wynika to z dwóch przyczyn: po pierwsze podobno Paragwajczycy nie przywiązują dużego znaczenia do domu. Służy on do przespania się, zjedzenia, mieszkania, ale chyba nie jest wskaźnikiem prestiżu społecznego. Po drugie ściany domów są spalone słońcem więc nie tak prosto utrzymać ich estetykę na poziomie. Sklepy są różne. W centrum jest wiele małych sklepów w których są towary średniej jakości. Sporo jest małych sklepów spożywczych, które dla mnie wydają się odstraszające swoim wyglądem (niestety nie odważyłem się w takim sklepie zrobić zdjęcia), są ciemne, jest troszkę różnych towarów, ale panuje atmosfera jakby to była jakaś “spelunka”, a nie sklep. Podobno jest dzielnica w Asunción gdzie są sklepy ekskluzywne, ale tam jeszcze nie dotarłem.
Fascynują mnie tutaj przewody elektryczne! Nie przesadzam. Intryguje mnie to jak to działa, jak w tym gąszczu przewodów ktokolwiek może się połapać. Ale widać można …
Inna sprawa, to uliczne lampy, które świecą się w dzień. To podobno zasługa gigantycznej elektrowni ITAIPU. W Wikipedii jest napisane, że “Paragwaj zużywa 5-8% produkowanej przez Itaipu energii, a nadwyżki sprzedaje”. Skoro mają tyle prądu, to po co wyłączać lampy 🙂
Spacerując dziś po mieście trafiłem na absolutną perełkę. Najpierw na bramie zobaczyłem napis: DRUKARNIA
a chwilę potem przez uchylone drzwi zobaczyłem
jak na moje odczucie to ten linotyp zapewne pochodzi jeszcze z XIX wieku. Właściciel tej drukarni powiedział mi, że maszyna pracuje!!! choć, akurat teraz nie ma nic do drukowania.
Paragwaj słynie z ziół i herbatek. Są zioła i herbatki na wszystko, i rzekomo są bardzo skuteczne. W wielu miejscach ludzie sprzedają te specyfiki. Zatrzymałem się przy jednym takim “punkcie sprzedaży” i poprosiłem czy mogę zrobić zdjęcie. Właściciel zgodził się bardzo chętnie.
Najciekawsze było dopiero przede mną. Gdy podziękowałem za możliwość zrobienia zdjęcia, powiedziałem że jestem z Polski. I stało się … rzucił mi się w objęcia, a chwilę potem wyciągnął swój dowód osobisty, żeby pokazać swoje nazwisko, bo jest wnukiem polskich emigrantów. Nazwisko co prawda nie wyglądało mi na polskie, ale co tam … spotkałem rodaka.
Wrażeń ma z dzisiejszego spaceru znacznie więcej, ale żeby nie przedobrzyć to wystarczy chyba tych spostrzeżeń.
Na koniec ulica przy której znajduje się nasz klasztor o romantycznej nazwie: “Los Bomberos Voluntarios”, czyli Ochotniczej Straży Pożarnej (może istnieje lepsze, to znaczy znające kontekst, tłumaczenie)
i widok na nasz klasztor
Tadzik-przyznaję się, że zaniedbałem nieco lekturę kilku ostatnich Twoich wpisów . Mniejsza o powody. Ma to chyba jednak swoje dobre strony. Przede wszystkim dzisiaj mogłem dłużej delektować się zarówno niesamowicie ciekawymi Twoimi spostrzeżeniami ale jednocześnie niezwykle zrozumiałym stylem pisania :). Najważniejszym jest chyba jednak to, że ze wszystkich wpisów emanuje Twoja radość- radość misjonarza :). W zasadzie to czytałem dzisiaj Twoje nazwijmy to „newsy” na głos a Iwonka stała obok i oboje byliśmy bardzo wzruszeni :). Pozdrawiamy Cię serdecznie a wszystkich czytelników zachęcamy do zamieszczania swoich refleksji po lekturze twórczości Ojca Tadeusza 🙂
Bardzo fajny blog !
Ciekawe spostrzeżenia – wpis o kompasie . Dzisiaj duża porcja zdjęć, jak to dobrze że smartfony mają dobre aparaty.
Piszesz o kablach które nie wiadomo jak działają, a mnie osobiście rozbawiło zdjęcie ze św.Izydora z palącą się przy tabernakulum wieczna lampką-ona w ogóle świeci ?
Życzę wytrwałości w działaniach misyjnych i wytrwałości w relacjach dziennikarskich.
Pięknie Cię pozdrawiam.
Bardzo ciekawe spostrzeżenia i reportaże. Twój styl pisania jest doskonały 🙂 Oglądając niektóre zdjęcia jakoś dziwnie poczułem swojską atmosferę, coś mi to przypomina 🙂
czyby spodobały Ci się maszyny do pisania? Chyba jednak na takich nie pracowałeś 🙂