Jeden ze wpisów na moim blogu zatytułowałem “Pan dał mi braci” i miałem na myśli braci w Zakonie. Dziś natomiast chcę napisać, że mam także siostry i tym razem chodzi o moje rodzone siostry. Otóż jedna z nich, gdy zobaczyła na blogu, że upiekłem chleb przesłała mi swój sprawdzony przepis na ciasto drożdżowe.
Challenge accepted! – pomyślałem i zabrałem się dziś do pieczenia.
Zadzwoniłem do drugiej siostry, żeby dopytać o pewne szczegóły i ona podpowiedziała mi, żeby dodać jeszcze kruszonkę. No tak, co to za ciasto drożdżowe bez kruszonki!
Do pewnego momentu szło nawet nieźle, ale gdy czekałem i czekałem aż ciasto wyrośnie spojrzałem raz jeszcze w przepis i dotarło do mnie, że zamiast 10 dkg drożdży dałem 10 gram. Jaka piękna katastrofa. Mimo wszystko trzeba było upiec.
Gdy otworzyłem po pewnym czasie piekarnik okazało się, że nie jest tak źle. Jakimś cudem drożdżówka urosła. Może nie tyle co powinna, ale wygląda nieźle.
W klasztorze roznosi się teraz wspaniały zapach świeżej drożdżówki, a ja czekam aż nieco przestygnie.
Dobrze mieć braci i dobrze mieć siostry.
Hey,
nic nie stoi na przeszkodzie by otworzyć pierwszą polską piekarnię u podnórza
El Piltri . Gratulacje !