Paragwajczycy witają się bardzo serdecznie. Każde, nawet najbardziej przelotne spotkanie, rozpoczyna się od ceremonii powitania. Napisałem “ceremonii” bo chociaż to nie Japonia czy Chiny gdzie powitania są prawdziwą ceremionią, to do przywitania się przykłada się tu znacznie większą wagę niż w Polsce. Wszystko to odbywa się bardzo naturalnie, bardzo sympatycznie i bardzo serdecznie. Nie wystarczy zwykłe “cześć” czy “dzień dobry”, słowom towarzyszy serdeczny uśmiech, dwa buziaki w policzki i przytulenie, a przynajmniej poklepanie po ramionach czy plecach. “Jesteśmy kulturą dotyku” – powiedział mi pewien argentyńczyk, gdzie powitania są równie serdeczne.
Dla mnie najciekawsze jest jednak to, że w tutejszej kulturze nie istnieje możliwość, aby na standardowe powitanie: “Hola, ¿Cómo estás?” (cześć, jak się czujesz?) czy “Hola, ¿que tál? (cześć, co u Ciebie?) nie istnieją żadne inne odpowiedzi jak tylko pozytywne. Odpowiedzieć można tylko: “dziękuję, dobrze”, “bardzo dobrze”, “świetnie”, “doskonale”, itd. Choćbyś leżał na szpitalnym łóżku na intensywnej terapii, to odpowiedź jest zawsze pozytywna i optymistyczna.
Czasem, tak po polsku, chciałoby się powiedzieć zgodnie z prawdą, że coś jest nie tak, że czymś się przejmuję, że mam jakiś problem, ale takiej opcji nie ma. Oczywiście w dalszej części rozmowy jest to możliwe, ale nie przy powitaniu.
Ciekawe, prawda? Jak bardzo coś takiego by się nam w naszej polskiej mentalności przydało!
Już to kiedyś pisałem, ale powtórzę. Według pewnych badań paragwajczycy uważają samych siebie za najszczęśliwszych ludzi na świecie. Te obyczaje związane z powitaniami są chyba tego przejawem.