Powoli zbliżają się Święta Wielkanocne.
Już wiem, że tutaj, w Paragwaju, wyglądają one dość mocno inaczej niż w Polsce. Z rozmów wynika jednoznacznie, że dwa najważniejsze akcenty są położone na Niedzielę Palmową i na Wielki Piątek.
Uprzedzając nieco te wydarzenia, a jednocześnie zostawiając miejsce dla wydarzeń z Guarambaré, dziś dzielę się opisem Wielkiego Piątku, który przeczytałem w książce “Hijo de hombre”, Augusto Roa Bastos, s. 24-25
“Wzgórze Itapé wznosi się mniej więcej w odległości połowy leguy* od wioski. U jego stóp przebiega ścieżka, przecięta strumykiem, który swój początek bierze ze źródła znajdującego się na wzgórzu. W oparach wody i mgieł, które się unoszą, niekiedy widać, a niekiedy znika z oczu szczyt pagórka, na którym stoi pokryta blachą kapliczka z Chrystusem.
Tam zgodnie ze zwyczajem celebrowano Wielki Piątek.
Mieszkańcy Itapé mieli swoją własną liturgię. Ich tradycja narodziła się z pewnych, nie aż tak bardzo odległych wydarzeń, które stworzyły już swoją legendę.
Przybity do krzyża Chrystus znajdował się zawsze na szczycie wzgórza, ukryty w kapliczce otoczonej trawami, które tworzyły jakby indiański namiot chroniący od niepogody. Nie potrzebowali więc mieszkańcy Itapé przedstawiać stacji Drogi Krzyżowej**. Po kazaniu o Siedmiu Słowach Chrystusa, następowało Zdjęcie z Krzyża. Las drżących rąk wyciągał się w kierunku Ukrzyżowanego. Zdejmowano Go prawie uderzeniami, z niecierpliwością pełną złości i gniewu. Tłum schodził po zboczu góry wyjąc i wykrzykując gwałtownie i ostro swoje pieśni i pacierze. Przebywali pół leguy drogi do kościoła, ale Chrystus nie wstępował tam nigdy. Docierał tylko do atrium. Pozostawał tam przez chwilę, wówczas śpiewy nasilały się i przemieniały się w nieprzyjazne i wrogie okrzyki. Kilka chwil potem nosidło obracało się nad zawodzącym żałośnie tłumem*** i Chrystus powracał na swoje wzgórze niesiony na ramionach procesji. Łojowe świece i dymiące pochodnie sprawiały, że Jego twarz świeciła trupią bladością.
Był to obrzęd surowy i prymitywny, jakby zapach krwi ofiary wsiąknął w tych ludzi i przeniknął ich modlitwy. Nie wiadomo, czy to była niemoc czy też rezygnacja w godzinie śmierci Jezusa”.
* * *
* legua – hiszpańskie słowo, które oznacza odległości jaka się przechodzi w pielgrzymce podczas godziny. Jedna z wersji podaje, ze jest to dokładnie 5.572 m.
** jest powszechnie przyjęte, że w Wielki Piątek urządza się nie tyle Drogę Krzyżową, co przedstawienie, inscenizację Męki Chrystusa i Ukrzyżowania.
*** zdanie brzmi być może niezrozumiale, ale fotografia z naszego odpustu może wyjaśnić o co chodzi. Figurę niesie się na nosidle, feretronie, ale nie niosą tego feretronu cztery osoby jak u nas, ale niesie tłum. Bardzo wiele osób wyciąga ręce, próbuje dotykać, unosić, nieść. Można odnieść wrażenie, że nie wiadomo kto konkretnie niesie i że feretron z figurą po prostu płynie nad tłumem ludzi.
W internecie znalazłem kilka fotografii z Itapé. Oto one:
Prawdopodobnie to jest to wzgórze na którym znajduje się kapliczka z figurą Chrystusa.
A to chyba jest procesja nie z Wielkiego Piątku, ale procesja ku czci Matki Bożej.
Jednak klimat tego nabożeństwa jest chyba podobny do tego w opisie.
Nie byłem w tym miejscu. Fotografie znalzałem w internecie, są chyba prawdziwe.