Dostałem wczoraj list. Miło jest dostać list, a jeszcze milej, gdy w liście są życzenia z okazji imienin. Jest tylko jedno “ale”. Imieniny miałem w październiku 🙂 Nie mam pretensji do nadawcy, bo list został wysłany 06 października 2017 roku. To po prostu połączone siły pocztowców wielu krajów dokonują takch rekordów. Siedem miesięcy to jest coś!
Pocztówka wysłana z Lizbony potrzebowała ponad 2 lata aby dotrzeć do rodziców do Krakowa .
Typowa południowa maniana, ale ja tego nie krytykuję, po porostu czasami lubię z tym żyć.
P.S.
Najserdeczniejsze pozdrowienia dla Ojca, opatrzności Bożej i wszelkich łask od nowego czytelnika bloga z Krakowa.
Dzięki za spostrzeżenie i za “nowego czytelnika bloga” 🙂