Wracając z beatyfikacji, która odbywała się w La Rioja, lecieliśmy przez Buenos Aires. I właśnie w Buenos Aires “złapał” nas strajk generalny, zwany tutaj “paro”.
Musieliśmy czekać na nasz samolot dobę, ale to okazało się zupełnie fajne. Otóż bez najmniejszego problemu linie lotnicze dały nam miejsce w hotelu i to w hotelu położonym w centrum miasta, posiłki i dojazd w obie strony. Tym sposobem dostaliśmy darmowy dzień na zwiedzanie stolicy Argentyny.
Oczywiście jest to miasto ogromne i trudno w jeden dzień zwiedzić wszystko, ale kilka istotnych i ciekawym miejsc udało się “zaliczyć”.
Pamiętam niektóre z tych miejsc po swoich pobytach przelotem w Buenos Aires w związku z wyprawami żeglarskimi wokól Przylądka Horn. Drugie zaskakujące miasto podziemne w metrze. Tęsknię do tych stron dalekich. Pozdrawiam serdecznie.
Tadeusz Włochyński